Trochę wspomnień i dzień dzisiejszy
Krajowa Izba Odwoławcza to ukoronowanie drogi zawodowej pasjonata zamówień publicznych – tak odpowiadałam w toku procedury kwalifikacyjnej na przełomie 2009 i 2010 roku na pytanie komisji konkursowej, dlaczego chcę być członkiem Krajowej Izby Odwoławczej.
TROCHĘ WSPOMNIEŃ
W trakcie procedury kwalifikacyjnej w której uczestniczyłam konkurencja była spora, na jedno miejsce aspirowało kilka osób. Komisja konkursowa dała mi szansę na realizację moich zawodowych marzeń i w marcu 2010 roku zostałam powołana przez Prezesa Rady Ministrów do pełnienia funkcji członka Krajowej Izby Odwoławczej.
Pamiętam też pierwszą swoją rozprawę (także pierwszą w Izbie), prowadzoną w składzie jednoosobowym, ponieważ dołączyłam do Krajowej Izby Odwoławczej w czasie, gdy wchodziły w życie zmiany Pzp wprowadzające m.in. orzekanie w składach jednoosobowych. To była dobra zmiana. Przyczyniła się istotnie do udrożnienia systemu orzeczniczego nie rzutując negatywnie na jakość orzecznictwa Izby.
Izba, w której przyszło mi wówczas orzekać, to przede wszystkim ludzie pełni zaangażowania i pasji. Pamiętam spór dotyczący tego, czy nieprawidłowa stawka VAT podana w ofercie stanowi błąd w obliczeniu ceny. Rozgrzewał on do białości zarówno Izbę wewnątrz, jak i zamawiających oraz wykonawców, którzy musieli mierzyć się z brakiem pewności, co do stanowiska KIO w danej sprawie. I tu spełnił swoją rolę Sąd Najwyższy, którego przełomowe uchwały „przyjęły się”, także wśród członków KIO prezentujących odmienny pogląd niż Sąd Najwyższy (pośród których byłam również ja). (…)
Poza tym w artykule:
- DZIEŃ DZISIEJSZY
- CZAS NA POWAŻNĄ DYSKUSJĘ
CZYTAJ DALEJ
| Pełen tekst artykułu jest dostępny w Systemie Informacji Prawnej Legalis |
.