Nauka a zamówienia publiczne
Czy nie jest zwykle tak, że postęp w jakiejś dziedzinie zawdzięczamy najlepszym studentom, którzy poświecili się nauce, zdobyli doktoraty i habilitacje na badaniach naukowych, których rezultatem są nowe materiały, technologie, ale także nowe procesy, udoskonalone usługi. To pewnie nie zawsze tak działa, niemniej oczekiwanie, że nauka wesprze zamówienia publiczne jest uzasadnione. I niespełnione.
Może dużo się dzieje w zakresie badań naukowych z obszaru zamówień publicznych, a ja o tym nie wiem? Wpisałem więc w popularnej wyszukiwarce „badania naukowe z zakresu zamówień publicznych”. Oto wyniki:
- „Badania naukowe – wyłączenia spod ustawy Pzp”
- „Badacze: nadinterpretacja prawa zamówień publicznych wydłuża i komplikuje badania naukowe”
- „Uczelnie i naukowcy w poszukiwaniu furtek w prawie zamówień publicznych”
Czyli jest tak, jak myślałem: nauka i zamówienia publiczne raczej się nie lubią. Jaka szkoda. Przez 30 lat mogliśmy wykształcić spore grono naukowców zajmujących się zamówieniami publicznymi. Prowadząc badania naukowe i prace rozwojowe przez 40 godzin tygodniowo (a niechby przez 20) na pewno mieliby jakieś osiągnięcia.
Dlaczego nie możemy liczyć na naukę? Pierwsza odpowiedź już się pojawiła: bo zamówienia publiczne wiążą ręce naukowcom i uniemożliwiają prowadzenie badań, których wynik mógłby zwiększyć efektywność zamówień publicznych. (…)
Poza tym w artykule:
- ZAMÓWIENIA PUBLICZNE JAKO GAŁĄŹ PRAWA
- ZAMÓWIENIA PUBLICZNE A FINANSE PUBLICZNE
- MAKROEKONOMIA
- MIKROEKONOMIA
- LOGISTYKA
- KWATERMISTRZOSTWO
- NEGOCJACJE, KOMUNIKACJA
- ZARZĄDZANIE
CZYTAJ DALEJ
| Pełen tekst artykułu jest dostępny w Systemie Informacji Prawnej Legalis |
.