Niepodległość jest dla mnie ideą
Niepodległość jest dla mnie ideą, do której musiałem dojrzeć, na którą musiałem się odważyć, a potem szedłem z nią przez życie. Pewnie dlatego jestem dzisiaj tak ostrożny, gdy ktoś patriotycznie przemawia na wysokim C. Ciekawe – co robił kiedyś? I jak za parę lat rozliczy się z tych wielkich słów? Gdy jest kimś z kolejnego pokolenia, zastanawiam się, czy choć trochę zna historię naszych trudnych lat: 50., 60., 70. i 80.
Niepokoi mnie, gdy ktoś kocha Polskę inaczej, gdy miłość do swoich i naszych, każe mu od razu szukać jakichś obcych. W PRL, w czasach ograniczonej suwerenności, tej Rzeczpospolitej dwa i pół (jak nazwał ją socjolog Jerzy Diatłowicki) skrajni narodowcy siedzieli cicho w domu. Ci zaś, którzy byli gotowi działać, bardzo różnili się politycznie na szerokim polu od konserwatystów do socjaldemokratów. Dla jednych ważna była najbardziej sprawiedliwość społeczna, dla drugich wolność polityczna, dla innych gospodarcza. Opowieść o wewnątrzpartyjnej opozycji można włożyć między bajki Cimoszewicza.
Karnawał „Solidarności” był haustem świeżego powietrza w zaduchu PRL-u. Uświadomił nam przez te 16 miesięcy, że system pod polsko-sowiecką kontrolą jest niereformowalny. 13 grudnia 1981 roku postawił kropkę nad i: samoograniczająca się rewolucja została zduszona, bo od sierpnia 1980 było to przygotowywane przez komunistów.
Nasze wybicie się na niepodległość powiązane było z rozkładem i upadkiem Związku Sowieckiego. Ale jak wtedy w 1918 roku bez naszej woli, energii, pracy podziemnej, konsekwentnej walki bez użycia przemocy, rok 1989 i późniejsze lata wyglądałyby inaczej. Węgry, Czechy i Polska, które miały niezależne ruchy opozycyjne przed przełomem, dlatego poszły dalej w budowie demokracji niż Rumunia, Bułgaria, Mołdawia, nie mówiąc już o krajach byłej Jugosławii.
Dziś światowe media z niepokojem pytają, dokąd maszeruje Polska pod biało-czerwonymi flagami? Odpowiadać trzeba wprost: chcemy zachować tożsamość w Europie, chcemy po polsku czuć się Europejczykami.
Co więcej – jak we wszystkich krajach i u nas są tacy, którzy korzystają z wolności destrukcyjnie. Żeby kochać swój kraj muszą na kogoś szczuć i kogoś nienawidzić. Ale jest ich i tak mniej niż we Francji, mniej niż w Rosji i mniej niż w Niemczech. To prawda, że nie chcemy niekontrolowanego napływu imigrantów, którzy podają się za uchodźców. Ale to u nas jest najwięcej przybyszów spoza UE na każdy tysiąc mieszkańców. Przyjęliśmy niemal 2 miliony obywateli ze Wschodu i – mówiąc słowami Piłsudskiego – przepracowaliśmy trudną wspólną przeszłość z Ukrainą, pewnie nawet lepiej, niż bracia Ukraińcy.
Żyjemy z niełatwą prawdą o sobie. Na przykład taką, że silną Pierwszą Rzeczpospolitą doprowadziliśmy do upadku i rozgrabili ją sąsiedzi, aż zniknęła z mapy Europy. Dlatego nie uważamy dzisiaj, że marzenia o silnym, sprawnym państwie jako członku Unii Europejskiej to nacjonalizm i autorytaryzm.
Dzisiejsze władze będą z pewnością rozliczone w naszych dziejach nie z tego, że walczyły o reformowanie Polski, lecz czy robiły to dobrze i skutecznie dla wolności i demokracji.
Przyszli Polacy i Ci dziś żyjący w kolejnych wyborach rozliczą ich z praktycznej niepodległości: czy zdołali faktycznie uczynić polskie państwo silniejszym i sprawniejszym. Bowiem 11 listopada to święto radości i przypomnienia: niepodległy byt narodów nie jest im dany raz na zawsze. Wiedzą to – na dobre i na złe – nasi sąsiedzi, ale już słabiej pamiętają inne kraje Zachodu, które tak lubią nas pouczać.
Czesław Bielecki
Architekt, publicysta i polityk, działacz opozycji w PRL, poseł na Sejm III kadencji, przewodniczący Komisji Spraw Zagranicznych Sejmu (1997-2001).
W 1968 brał udział w wydarzeniach marcowych, został aresztowany za próby koordynowania protestu studentów Politechniki i Uniwersytetu Warszawskiego. W latach siedemdziesiątych był członkiem konspiracyjnej grupy „Polska Walcząca”, a następnie Polskiego Porozumienia Niepodległościowego. Pod pseudonimem Maciej Poleski publikował liczne artykuły w paryskiej „Kulturze” oraz w prasie podziemnej. Od 1980 członek NSZZ „Solidarność”, zasiadał w Komisji Kultury MKZ Regionu Mazowsze. Założyciel i szef Wydawnictwa CDN wydającego książki (ponad 100 tytułów) i pisma podziemne, między innymi „Tygodnik Mazowsze”. Dwukrotnie aresztowany: w maju 1983, a następnie w kwietniu 1985, oskarżony o próbę obalenia ustroju.
Autor książek: Mały jawniak (1988), Z celi do celi. Listy do żony (1990), Gra w miasto (1996), Plan akcji (1997), Głowa (2003), Więcej niż architektura. Pochwała eklektyzmu (2005), Wizja Polski (2007), Wolność – zrób to sam (2009), Scenarzysta (2009). Autor felietonów z cyklu „Na własny rachunek” – najpierw publikowanych we „Wprost”, później w tygodniku „Uważam Rze”.
Jako architekt pracował i odbywał staże zawodowe we Francji, Izraelu i RFN. W 1984 założył firmę architektoniczną „Dom i Miasto”, którą kieruje do dnia dzisiejszego. Projektant siedziby TVP w Warszawie i siedziby Operatora PSE w Konstancinie, kwatery Zgrupowania AK „Żywiciel”, Stacji Radegast – pomnika Zagłady Litzmannstadt Getto i pomnika Polaków Sprawiedliwych wśród Narodów Świata.