Kontrolne dylematy
Na marginesie
Kontrolne dylematy
Na portalu Urzędu Zamówień Publicznych zamieszczony został dokument, obrazujący wyniki kontroli zamówień współfinansowanych ze środków Unii Europejskiej, przeprowadzonych w roku ubiegłym. Warto się z nim zapoznać dokładnie, nie tylko dlatego, że jest ciekawy i pouczający, ale także dlatego, iż uświadamia, jak ważna jest kontrola zamówień publicznych. Nie tylko tych, które są współfinansowane ze środków europejskich. Zapewne już niedługo, podczas prac nad projektem nowego Prawa zamówień publicznych, trzeba będzie szukać odpowiedzi na pytanie, jak usprawnić system kontroli, spowodować, aby był nie tylko sprawny, ale i efektywny. I tu pojawić się może, jak sądzę, pierwszy dylemat, związany z tym, co kto przez tę efektywność rozumie. Przecież prowadzone dzisiaj kontrole przynoszą określone efekty. Ujawniają błędy oraz naruszenia przepisów popełniane przez zamawiających, dają podstawę wymierzania kar pieniężnych bądź składania wniosków do sądu o unieważnienie umowy. To wszystko prawda. Tyle tylko, że kontrola zamówień publicznych, niezależnie od tego, jaki organ ją prowadzi, dotyczy zwykle przestrzegania przepisów, kwestii proceduralnych, formalno-prawnych, poprawności prowadzonej dokumentacji, dochowania terminów etc.
Nie ulega wątpliwości, że są to sprawy ważne, nawet bardzo, ale czy tylko do tego ograniczać się powinna zamówieniowa kontrola? Z punktu widzenia interesu budżetu państwa czy samorządu, a przecież instytucja kontroli stoi na straży tego interesu, liczy się przecież nie tylko formalna poprawność prowadzonych procedur, ale gospodarność i racjonalność zakupów, dokonywanych w ich wyniku za publiczne pieniądze. Jeśli tak, pojawia się dylemat drugi, lub, jak kto woli, pytanie kolejne o istotnym znaczeniu systemowym – czy kontrola zamówień publicznych, obok sprawdzenia poprawności formalnej postępowania, „rutynowo” powinna oceniać wybór najkorzystniejszej oferty, biorąc pod uwagę nie tylko cenę, ale także aspekty ekonomiczne oraz gospodarność i racjonalność dokonanego wyboru. Jakiś czas temu zapytałem o to zaprzyjaźnionego wójta, który w prostych słowach wyjaśnił mi, że on tu żadnego dylematu nie widzi. O racjonalność bądź aspekty ekonomiczne zamówienia nikt go raczej nie pyta, co najwyżej sprawdza, czy było w planach inwestycyjnych lub zakupowych. Jeśli więc wybierze ofertę najtańszą i będzie to formalnie poprawne, nikt się do niego nie przyczepi, jeśli natomiast zdecyduje się na ofertę drugą bądź trzecią w rankingu cenowym, albo, nie daj Boże, najdroższą, poważne kłopoty ma jak w banku. Uważa w związku z tym, że nie ma co filozofować, komplikować sobie życia wyszukanymi kryteriami oceny ofert czy warunkami udziału w postępowaniu oraz określaniem algorytmów oceny ich spełniania kiedy wiadomo, że nie tu jest pies pogrzebany. Po pierwsze – w kwitach ma się wszystko zgadzać, po drugie – zakup ma być gospodarny, oszczędny, to znaczy tani. Tego nauczył się metodą prób i błędów, dzięki rozmaitym kontrolom właśnie.
Nie wiem, czy ów wójt mówił prawdę, czy żartował, czy też chciał mi coś uświadomić. Niezależnie jednak od tego, opis problemu jest ciekawy i pouczający, bowiem wynika z niego jasno, że zarówno model, jak i „filozofia” kontrolowania zamówień publicznych muszą ulec istotnym zmianom. Strona formalno-prawna prowadzonych postępowań oraz udzielanych zamówień nie może być kontrolowana w oderwaniu od ich efektów. Dokonywanie zakupów w sposób formalnie poprawny, zgodny co do literki ze wszystkimi przepisami, ale ekonomicznie wątpliwych czy narażających zamawiającego na poważne kłopoty to nie tylko głupota, ale patologia, taka sama albo gorsza, jak świadome łamanie przepisów Pzp. Niestety, bardzo rzadko jest to w wyniku kontroli piętnowane, a jeszcze rzadziej karane. Nie słyszałem jakoś, aby za paskudną i głośną wpadkę, związaną z wyborem „najkorzystniejszej oferty” przy budowie odcinka autostrady A2 ktokolwiek ucierpiał.
Najwyższa pora aby kontrolujący uświadomili sobie, że przestrzeganie opisanych w ustawie procedur nie jest celem samym w sobie, a jedynie środkiem prowadzącym do celu. W przeciwnym razie wciąż nie rozwiązany pozostanie kolejny dylemat: co jest ważniejsze – forma czy treść.
Tomasz Czajkowski
Wyimek
Strona formalno-prawna prowadzonych postępowań oraz udzielanych zamówień nie może być kontrolowana w oderwaniu od ich efektów.