Delikatny problem relacji wzajemnych
Obchody ważnej i godnej specjalnego uczczenia dziesiątej rocznicy powołania Krajowej Izby Odwoławczej mamy już za sobą, choć echa życzeń oraz, bez wątpienia należnych członkom Izby gratulacji, jeszcze zupełnie nie przebrzmiały. I bardzo dobrze, bowiem cokolwiek by nie powiedzieć, zasługi dla systemu zamówień publicznych, a szczególnie dla rynku, zarówno KIO, jak i jej członków, są nie do przecenienia. Podkreślając rolę i znaczenie Izby, pogląd taki wyraziła także Prezes Rady Ministrów w liście, skierowanym do uczestników jubileuszowych obchodów.
Dziesięciolecie Krajowej Izby Odwoławczej, stanowiąc ważną cezurę w historii polskiego systemu zamówień publicznych, dało asumpt do rozważań, ocen, podsumowań oraz refleksji. Oficjalnych, nieoficjalnych, a także osobistych, przyjaznych, życzliwych, obiektywnych i takich sobie. Było i jest ich bardzo wiele, przy czym – co szczególnie ważne – nie spotkałem się z wypowiedziami negatywnymi bądź jednoznacznie krytycznymi. Podobnie jak przez całe minione dziesięciolecie nikt nie kwestionował ani potrzeby istnienia KIO, ani jej dorobku. Jeśli natomiast zdarzały się głosy krytyczne, podyktowane były troską o stan obecny i przyszłość systemu środków ochrony prawnej, a w szczególności Izby. Rozumiem to bardzo dobrze, i co więcej, w kilku kwestiach o znaczeniu podstawowym troskę tę podzielam. Dotyczy ona w pierwszej kolejności formalnych i faktycznych relacji pomiędzy KIO a Urzędem Zamówień Publicznych. W kwestii tej jestem szczególnie wyczulony, bowiem jako inicjator powstania Izby i autor projektu jej formalnego usytuowania, w jakiś sposób czuję się odpowiedzialny za dzisiejsze konsekwencje tamtych decyzji.
Aby nie było wątpliwości – problem żadną miarą nie dotyczy niezawisłości członków KIO. Jest ona prawnie zagwarantowana i nie wierzę, aby cokolwiek lub ktokolwiek ośmielił się ten stan naruszać. Wiąże się natomiast z tym, co w moich niegdysiejszych zamiarach miało być rozwiązaniem tymczasowym, a co przetrwało do dnia dzisiejszego – budżet Izby stanowi część budżetu UZP, a Prezes Urzędu pełni rolę pracodawcy jej członków. Jest to rozwiązanie niedobre, po pierwsze dlatego, że w opinii publicznej może być postrzegane jako instrument oddziaływania na orzecznictwo Izby, po drugie dlatego, że źle wpływa na relacje pomiędzy Izbą a Urzędem oraz na publiczny odbiór tych relacji. Że tak właśnie być może pokazała jubileuszowa konferencja w dniu 5 grudnia. Nie bardzo było otóż wiadomo, kto jest jej gospodarzem, nie stanowiło tajemnicy natomiast, kto ją sfinansował. Miałem wrażenie, i nie byłem w tym odosobniony, że jest to sytuacja niezręczna i że obie panie prezes odczuwają z tego powodu pewien dyskomfort.
Najwyższy czas zatem, aby delikatny, przyznajmy, problem relacji pomiędzy UZP a KIO gruntownie przeanalizować i, jak sądzę, wiele w tych relacjach zmienić. Jest to apel adresowany przede wszystkim do Prezes Urzędu, której pogląd „w tym temacie” z czasów, kiedy sama była członkiem Izby znam, i w pełni podzielam. Nie wierzę także, iż w związku z objęciem funkcji szefa Urzędu uległ on zmianie. Oczywiście wiem, że formalnie biorąc nie jest to sprawa łatwa, bowiem wymaga zmian w ustawie, ale póki co, można by chyba zmienić praktykę. Przykładowo – na początek utworzyć odrębną stronę internetową KIO, z własnym adresem i własnymi adresami pocztowymi. Dlaczego nadal odwołania są przesyłane na adres ania@uzp.gov.pl„>odwołania@uzp.gov.pl? Przecież już od dawna KIO nie jest „przy prezesie UZP”, a odwołania wnoszone są do prezesa Izby.
I jeszcze jedno. Pamiętajmy, że gdzie jest dwóch gospodarzy, tak naprawdę nie ma żadnego. Być może właśnie z tego powodu nie wykorzystano świetnej okazji, jaką było dziesięciolecie KIO, do publicznej prezentacji roli, znaczenia i dorobku Izby. Nie odbyła się zwyczajowa w takich przypadkach konferencja prasowa, nie przygotowano materiału dla dziennikarzy (rutynowej „informacji prasowej”), na stronie internetowej Urzędu (także na podstronie KIO), poza krótką informacją o jubileuszowej konferencji, nie pokazał się żaden materiał obrazujący dziesięcioletni dorobek Izby lub chociażby podstawowe dane statystyczne. Szkoda, i to wielka, bo następna taka okazja będzie dopiero za kolejnych pięć lat.
Tomasz Czajkowski
Wyimek
to, co miało być rozwiązaniem tymczasowym, przetrwało do dnia dzisiejszego – budżet Izby stanowi część budżetu UZP, a Prezes Urzędu pełni rolę pracodawcy jej członków