Elektronizacja po polsku
Od wielu miesięcy we wszystkich środowiskach zamówieniowych tematem numer jeden jest elektronizacja zamówień publicznych. Oczywiście wiąże się to z najważniejszymi obecnie dla zamówieniowego świata terminami: 18 kwietnia, od którego przy zamówieniach powyżej progów unijnych do składania formularza Jednolitego Europejskiego Dokumentu Zamówienia używać należy środków komunikacji elektronicznej oraz 18 października, od którego przy zamówieniach o tej wartości cała komunikacja pomiędzy zamawiającym, a wykonawcą ma się odbywać przy użyciu środków komunikacji elektronicznej. Rozwiązania te, wynikające z nowych, przyjętych w 2014 dyrektyw zamówieniowych należy uznać za słuszne, niewątpliwie stanowiące krok we właściwym kierunku. Od pełnej elektronizacji procesu udzielania zamówień publicznych uciec się nie da, a czy nastąpi to teraz, czy nastąpiłoby nieco później, nie ma w istocie większego znaczenia. Nie jest też żadnym zaskoczeniem, bowiem poszczególne etapy procesu elektronizacji oraz ich terminy były znane od dawna, nawet wcześniej niż przyjęcie dyrektyw, z których wynikają. I to przede wszystkim trzeba dzisiaj przypomnieć.
Problem jednakże w tym, że do pierwszego obowiązku nie przygotowaliśmy się należycie, a drugi ma niewielkie szanse na wdrożenie we wskazanym terminie. Zrozumiałe są więc obawy oraz frustracja wielu zamawiających i wykonawców, która przejawia się nie tylko podczas nerwowo prowadzonych dyskusji. Znane mi są na przykład przypadki sztucznego przyspieszania terminu wszczęcia planowanych na późniejszy okres postępowań, tak, aby zdążyć do 18 kwietnia i uciec przed elektronicznym JEDZ-em. Wysłuchiwałem też wielu katastroficznych wizji, według których z powodu nie wdrożenia obowiązków związanych z elektronizacją miałby nastąpić jeśli nie totalny krach polskiego systemu zamówień publicznych, to przynajmniej jego poważna destabilizacja. Oczywiście to kompletne bzdury, choć równocześnie przyznać trzeba, że „problem elektronizacji” istnieje. Nie ukrywa tego także Urząd Zamówień Publicznych, ale znacznie ważniejsze jest to, iż przed nim nie ucieka, choć płaci przy tym nie za swoje grzechy. Nie tylko ja jestem pełen uznania dla ogromnej determinacji prezes UZP, która od momentu objęcia swojej funkcji robi co może, aby w istniejącej sytuacji rozwiązywać problemy elektronizacji systemu zamówień. Pytanie tylko, co i na ile może.
To jest chyba taka nasza, polska przypadłość. Bardzo dobrze potrafimy stawiać sobie piękne, słuszne i szczytne cele, a następnie skutecznie tworzyć bariery, uniemożliwiające bądź utrudniające ich realizację. W przeszłości nieraz właśnie tak bywało, bywa tak i teraz, a tym razem padło na elektronizację zamówień publicznych. Niech ktoś mnie przekona, dlaczego procesem elektronizacji zamówień publicznych nie zarządza najbardziej kompetentny w tych sprawach organ administracji rządowej, jakim jest prezes UZP? Dlaczego postępowanie na „Zaprojektowanie, budowę i wdrożenie Platformy e-Zamówień wraz z usługą hostingu” prowadził Minister Cyfryzacji, przy jakimś, bliżej nie sprecyzowanym udziale Ministra Przedsiębiorczości i Technologii? Dlaczego odpowiednio wcześnie na elektronizację zamówień publicznych nie znalazły się pieniądze choć wiadomo było, że znaleźć się muszą? A nie są to przecież wszystkie pytania, które można by, a raczej należałoby tu postawić. Łącznie z tym, kto będzie odpowiadał, jeśli ktoś dojdzie do wniosku, że problemu nie załatwiono jak należy i „odpowiedzialny” jest potrzebny.
Póki co bądźmy jednak dobrej myśli. Sądząc z Komunikatu, jaki pojawił się na portalu Urzędu Zamówień Publicznych sytuację jakoś udało się opanować. Problem z przesyłaniem JEDZ-a drogą elektroniczną wyjaśniano, umowę na zaprojektowanie, budowę i wdrożenie Platformy e-Zamówień podpisano, jako rozwiązanie tymczasowe wymyślono Miniportal e-Zamówień, zaprojektowano odpowiednie zmiany w przepisach. Choć czasu straconego dogonić się nie da istnieje realna szansa, że jakoś wyjdziemy z obecnego dołka i elektronizacja zamówień stanie się faktem. Chyba, że znowu włączą się bariery, które wymyślono wcześniej …