Interpretacja „a contrario”
Powszechnie wiadomo, że każde nowe prawo na etapie wdrażania obrasta różnego rodzaju interpretacjami, których ilość zależy na ogół od stopnia niejasności interpretowanych przepisów i poziomu inwencji autorów interpretacji. Często także źródło tkwi w chęci maksymalnego zabezpieczenia się przed konsekwencjami podejmowanych decyzji i wówczas kierunek interpretatorskich pomysłów w poważnej mierze zleży od poziomu płochliwości autora. Powoli, ale skutecznie robi się z tego odrębna dziedzina wiedzy. Pośród wielu popularnych w tej dziedzinie zabiegów jeden zasługuje na szczególną uwagę i moim zamiarem jest wykazanie, że niewątpliwa przydatność logicznego chwytu a contrario, bo właśnie o nim mowa, nie dotyczy każdej, dowolnie wybranej sytuacji. Jego nadużywanie prowadzi do karykaturalnych wypaczeń wielu przepisów i często sprzyja również odchodzeniu od samej idei stojącej za normą prawną. Pozostajemy oczywiście w kręgu zamówień publicznych, tutaj bowiem popularność omawianego sposobu interpretacji okazuje się wyjątkowo wysoka.
Felieton ten został opublikowany
w numerze 7 (listopad 1997) Doradcy,
początkując trwający do dnia
dzisiejszego cykl „Obserwacje”