Jak długo jeszcze
Czytelnikom zdziwionym moim pojawieniem się na łamach Doradcy po blisko siedmiomiesięcznej nieobecności należy się na wstępie kilka wyjaśnień. Zamilkłem otóż uznawszy, że w mocno dojrzałym wieku pora ustąpić miejsca młodszym i ograniczyć się do roli obserwatora. Z malej litery, co przypominam gwoli uniknięcia nieporozumień związanych z tytułem liczącej lat szesnaście mojej autorskiej rubryczki. Komfort płynący z obserwacyjnego dystansu rychło okazał się iluzją, zwłaszcza że niezwykle trudne jest przyglądanie się milczkiem postępującemu psuciu ważnego prawa. Tym bardziej, kiedy rzecz dotyczy zarówno litery, jak i interpretacji, którą zajmują się upoważnione organa. Owo upoważnienie to problem odrębny i temu także trzeba się będzie przyjrzeć.
Tak więc, nie rozstrzygając na jak długo, postanowiłem swoją decyzję zawiesić i oto jestem. Nie ma powodu ukrywać, że przyczyną bezpośrednią jest zbitka całkiem niedawnych zdarzeń – wejście w życie z dniem 24 września kolejnej (w rachunkach się pogubiłem) nowelizacji Prawa zamówień publicznych i niemal równoczesne pojawienie się na sejmowych stronach informacji o poselskim projekcie następnej.