System – to brzmi dumnie
Wśród zadań prezesa Urzędu Zamówień Publicznych, o których mówi art. 154 Pzp, znajduje się obowiązek opracowywania i przedstawiania Radzie Ministrów, Komisji Europejskiej oraz właściwej komisji sejmowej rocznego „sprawozdania o funkcjonowaniu systemu zamówień”. Podobną regulację zawierała także „stara” ustawa o zamówieniach publicznych, tyle tylko, że obowiązek przedłożenia sprawozdania ograniczał się wyłącznie do Rady Ministrów. Tak więc prezes UZP składa sprawozdanie od lat ponad dwudziestu i wszyscy zdążyliśmy się już do tego przyzwyczaić. Mało kto przy tym, łącznie z autorami kolejnych rocznych edycji tego dokumentu, zwracał uwagę na to, iż zgodnie z przepisem sprawozdanie dotyczyć ma „systemu zamówień” publicznych. Od zawsze chyba wydawało się to oczywiste i jak często w sprawach oczywistych bywa, nikt poważnie się nie zastanawiał, co należy pod tym terminem rozumieć, lub raczej – co rozumiał przez to ustawodawca. Nikt się też jakoś nie dziwił, iż o systemie zamówień publicznych ustawa mówi tylko raz, wyłącznie w kontekście sprawozdania prezesa Urzędu. Stosunkowo szybko określenie „system zamówień publicznych” stało się pojęciem obiegowym, mającym charakter skrótu myślowego, którym chętnie się posługujemy przy rozmaitych okazjach, nie próbując nawet wnikać w jego treść.
Może więc właśnie dzisiaj, przy okazji dyskusji nad kolejnym sprawozdaniem prezesa UZP o funkcjonowaniu tegoż systemu warto postawić pytanie i zastanowić się, czy w Polsce istnieje coś takiego, jak „system” zamówień publicznych. A jeśli tak, co na ów system się składa i czy to dobrze, czy wręcz przeciwnie. Pomimo sezonu wakacyjnego nie jest to problem ogórkowy, ponieważ, jak wynika z opublikowanego ostatnio komunikatu, całkiem na serio ruszyły prace nad projektem nowego Prawa zamówień publicznych i odpowiedzi na te pytania mogą mieć dla tych prac znaczenie zasadnicze. Nie mówiąc już o tym, że gdybyśmy je znali ileś lat wcześniej, może kolejne sprawozdania kolejnych prezesów byłyby bardziej klarowne i może więcej by z nich wynikało. No bo biorąc na zdrowy rozum – jak można pisać sprawozdanie o funkcjonowaniu czegoś, co nie zostało zdefiniowane i w miarę konkretnie opisane? Wiem, że w tym miejscu przesadziłem, bo jak się okazuje pisać można i to całkiem do rzeczy, co oczywiście nie oznacza, iż wycofuję się z poprzednich stwierdzeń. Całkiem na serio uważam otóż, że prace nad projektem nowego Prawa zamówień publicznych należałoby rozpocząć od zdefiniowania pojęcia „system zamówień publicznych”. Nie dlatego, żeby definicję tę wpisać do ustawy, ale po to, aby podjąć próbę opisania rzeczywistości, którą ma ona regulować i tym sposobem uzyskać punkt wyjścia do dalszych prac.
Nie chcę nikomu ułatwiać życia, ale popatrzmy, co na ten temat mówią encyklopedie i słowniki. Słowo „system” wywodzi się ze starogreckiego, gdzie znaczyło „rzecz złożona”. Według jednej z definicji oznacza „wszelki skoordynowany wewnętrznie i wykazujący określoną strukturę układ elementów”, według innej „zespół sposobów, metod działania, wykonywania złożonych czynności”, według jeszcze innej – „całokształt zasad organizacyjnych, ogół norm i reguł obowiązujących w danej dziedzinie”. Prawda, jak to się ładnie komponuje i jak ładnie brzmi?
Zachwycam się tymi definicjami dlatego, że to wszystko, z czym mamy do czynienia w zamówieniowej rzeczywistości, bardzo do nich pasuje. I odwrotnie – każda z tych definicji, a także wszystkie razem dobrze opisują zamówieniową rzeczywistość. Czy bezprzedmiotowe jest zatem postawione wcześniej pytanie, dotyczące istnienia w Polsce systemu zamówień publicznych? Choć wydaje mi się, że odpowiedź powinna być twierdząca, byłbym raczej ostrożny, bowiem wrzucenie do pudełka wszystkich elementów składających się na zegarek nie oznacza, że zacznie ono tykać.
Podczas prac nad projektem Prawa zamówień publicznych ktoś powiedział, że „system” to takie poważne, dostojne określenie i że podkreśla rangę tego wszystkiego, co dotyczy zamówień publicznych. Ja, trawestując Maksyma Gorkiego trochę złośliwie dopowiedziałem, że do tego jeszcze „brzmi dumnie”. I proponuję, abyśmy, póki co, tego właśnie się trzymali.
Tomasz Czajkowski
Wyimek
prace nad projektem nowego Prawa zamówień publicznych należałoby rozpocząć od zdefiniowania pojęcia „system zamówień publicznych”