Nie, bo kontrola
Ciągle słyszę, że to, co robię i czego uczę, to bardzo dobre, ale nie będziemy tego stosować, bo boimy się kontroli. Ileż zamawiający są gotowi uczynić, aby zadowolić kontrolę! A raczej: ile nie zrobią, bo to mogłoby się nie spodobać kontroli! Już mniej boją się KIO (choć też), bo przegrana sprawa pozwoli się poprawić, a kontrola przychodzi post factum i wymierza kary konkretnym osobom, nie instytucjom.
Czy to prawda, że kontrole są takie straszne? Nie wiem, nie prowadzę statystyk. Wiem, że bywają (takie sprawy do mnie trafiają, bo jak nie ma problemu, to ja o tym nie wiem). Być może to margines wszystkich kontroli. Jednak to nie ma znaczenia. Ważne jest to, że zamawiający żyją w ciągłym strachu przed kontrolą.
Przez analogię do konfliktu interesów (który może być rzeczywisty, potencjalny lub postrzegany) może rzeczywiście kontrole nie są takie straszne, ale potencjalnie mogą nam wyrządzić wielką krzywdę, a w każdym razie wszyscy są o tym przekonani. W takiej sytuacji stan rzeczywisty nie jest rozstrzygający. Ważne, że zamawiacze są przekonani, iż kontrola tylko czyha na ich potknięcie, a jak nie znajdzie realnej podstawy do ukarania, to ją stworzy, rozdmuchując, nadinterpretowując, insynuując. Nikt nie jest bezpieczny.
BAĆ SIĘ POWINIEN TEN,
KTO POSTĘPUJE NIEUCZCIWIE
Olbrzymia większość zamawiających jest krystalicznie czysta. Większość nigdy nie spotkała się z propozycją korupcyjną, co również dobrze świadczy o wykonawcach. Mimo to wszyscy żyją w strachu, strachu paraliżującym. (…)
Poza tym w artykule:
- RZĄDZI PRZETARG NIEOGRANICZONY
- AGREGACJA MAKSYMALNA
- NISKIE WARUNKI
- SZTYWNE WARUNKI
- NAJNIŻSZA CENA
- WYMIERNE KRYTERIA
- KORZYSTNA UMOWA
- MINIMALNY, FUNKCJONALNY OPZ
CZYTAJ DALEJ
Pełen tekst artykułu jest dostępny w Systemie Informacji Prawnej Legalis |
.