NA MARGINESIE – CZERWIEC 2014
Nowe otwarcie
Tak się składa, iż po raz kolejny, kiedy sytuacja dojrzewa do zmiany przepisów o zamówieniach publicznych, pojawiają się nowe dyrektywy europejskie. Wskazują nowe kierunki ewolucji zamówieniowego prawa, ale także dopingują do tego, aby nad projektami zmian w przepisach pochylić się bardzo poważnie i w wyznaczonym terminie je przeprowadzić. Tak było w roku 2003, kiedy siadaliśmy do pisania projektu Prawa zamówień publicznych, tak jest i teraz, kiedy pisać je trzeba po raz kolejny. Można więc powiedzieć, iż z punktu widzenia naszych interesów nowe dyrektywy pojawiają się zawsze w dobrym momencie. Tak, jak dziesięć lat temu, od nas jednak zależy, czy potrafimy ten moment właściwie wykorzystać.
Każdy, kto zechciał sobie zadać trud choćby pobieżnego przeczytania nowych dyrektyw – przede wszystkim klasycznej i sektorowej – musi przyznać, iż zarówno ich „filozofia”, zapisana w motywach, jak i wiele szczegółowych rozwiązań, zawartych w treści artykułów, idą we właściwym kierunku. W niewielkim stopniu są wytworem brukselskiej biurokracji, w zdecydowanie większym opierają się na doświadczeniach europejskich systemów zamówień publicznych oraz na orzecznictwie Trybunału Sprawiedliwości. Widać wyraźnie, iż intencją unijnego ustawodawcy była optymalizacja procesu udzielania zamówień oraz ułatwienie wykonawcom ubiegania się o nie. Szczególne znaczenie ma w tym zakresie dalsza informatyzacja procedur zamówieniowych, zwłaszcza wprowadzenie zasady elektronicznej komunikacji pomiędzy ich uczestnikami. W ten niezwykle ważny kierunek zmian wpisuje się niezauważona u nas, jak dotąd, dyrektywa w sprawie fakturowania elektronicznego w zamówieniach publicznych. To kolejna, ważna inicjatywa europejska. Zobowiązuje zamawiających do przyjmowania od wykonawców faktur w postaci elektronicznej, w standardzie umożliwiającym automatyzację procesu przetwarzania zawartych w niej danych.
W sumie – nowe dyrektywy unijne nie spowodują rewolucji w krajowych systemach zamówień publicznych, ale bez wątpienia stanowić będą dla nich nowe otwarcie. Sądzę, że to bardzo dobrze, iż są właśnie takie. Do zmian rewolucyjnych, zwłaszcza w obszarach ważnych dla funkcjonowania państwa mam stosunek co najmniej sceptyczny. Natomiast nowe otwarcie, w odróżnieniu od „nowego podejścia”, może okazać się zabiegiem szczególnie korzystnym dla europejskiego rynku, a zwłaszcza dla polskiego systemu zamówień publicznych. Tym bardziej, że od dłuższego już czasu głośno i coraz głośniej mówi się o konieczności napisania od nowa Prawa zamówień publicznych, konsekwentnie psutego kolejnymi nowelizacjami. Ani rządu, ani większości posłów nie przekonywały jednak żadne argumenty, jakie się w związku z tym pojawiały. Być może szalę przeważą wreszcie nowe dyrektywy i konieczność ich implementacji. Chociaż, z drugiej strony, termin wdrożenia nowych przepisów jest jeszcze dosyć odległy, a ponadto opóźnienia w tym zakresie już się zdarzały i nic się z tego powodu nie zawaliło. Wiem, że to ponury i zapewne wydumany scenariusz, ale zamówieniowa rzeczywistość ostatnio nas nie rozpieszcza, więc i o optymizm trudno.
Aby zatem nieco poprawić nastroje przypomnę, zwłaszcza koleżankom i kolegom z pierwszego, zamówieniowego „pokolenia”, że właśnie minęło dwadzieścia lat od dnia uchwalenia ustawy o zamówieniach publicznych, jak się przyjęło mówić – „starej”, do której nie tylko ja mam szczególny sentyment. Za pół roku przypada więc dwudziesta rocznica jej obowiązywania i, mam nadzieję, nie trzeba będzie o tym przypominać. Ale już dzisiaj warto się pochylić nie tyle nad kalendarzem, ile nad przeszłością. Pewnie już mało komu chce się pamiętać pierwsze lata tworzenia podstaw polskiego systemu zamówień publicznych, to, co wówczas było najważniejsze, co się udawało, a co okazywało się błędem. A szkoda, bo do korzeni wracać warto, a niekiedy nawet jest to konieczne. Wydaje mi się, że dzisiaj jest to wyjątkowo potrzebne. Jeśli nowe Prawo zamówień publicznych ma być dobre i dobrze służyć systemowi, powinno się opierać na dwóch nogach – normach prawa europejskiego oraz dorobku i doświadczeniach minionego dwudziestolecia.