Zakaz dzielenia czy nakaz agregacji
O ile mnie pamięć nie myli, taki tytuł nadał swojemu tekstowi na temat dzielenia zamówień Janusz Dolecki. Działo się to chyba bardzo dawno temu. Bo temat jest stary jak zamówienia, czyli ma ze dwadzieścia osiem lat. Co jakiś czas powraca i ciągle rozbudza namiętności. I wciąż spotykam wielu ludzi mających się za specjalistów głoszących takie herezje, że zęby bolą słuchać. Największą winę za ten stan rzeczy ponosi sam ustawodawca. Regulacja ustawowa, choć poprawiana, daleka jest od jasności.
BRAK DEFINICJI ZAMÓWIENIA
Ani Pzp, ani dyrektywy nie zawierają definicji pojedynczego zamówienia. Definicji, która pozwoliłaby odróżnić jedno zamówienia od innych. Obecnie jest nawet gorzej: Pzp zawiera definicję nieprawdziwą. W starej ustawie (art. 2) mieliśmy w słowniczku wyjaśnione, że ilekroć w ustawie jest mowa o „zamówieniach publicznych – należy przez to rozumieć umowy odpłatne zawierane między zamawiającym a wykonawcą, których przedmiotem są usługi, dostawy lub roboty budowlane”.
Zamówienia to umowy. Nie jest to precyzyjne stwierdzenie. Nie wyjaśnia, jak rozumieć postępowanie z dopuszczeniem ofert częściowych – to jest jedno zamówienie, czy jednak kilka – skoro kończy się zawarciem kilku umów. A co, gdy przedmiotem jednego postępowania zamawiający uczyni kilka zamówień – czy zawarcie jednej umowy wskazuje na jedno zamówienie, czy niekoniecznie? (…)
Poza tym w artykule:
- SPRZECZNE NORMY
- ZAMÓWIENIE CZY JEGO CZĘŚĆ
- DOSTAWY PODOBNE
- TOŻSAME USŁUGI
- ROBOTY BUDOWLANE
- UZASADNIENIE PODZIAŁU
- BŁĘDY
CZYTAJ DALEJ
Pełen tekst artykułu jest dostępny w Systemie Informacji Prawnej Legalis |
.