Zamówienia w czasie wojny
Czasy mamy ciekawe. A żyć trzeba. I zamawiać trzeba. I realizować zamówienia. W tych ciekawych czasach trzeba stosować ciekawe, niestandardowe rozwiązania. Przede wszystkim w zakresie zawieranych umów.
Jak szybko musimy dojrzewać. Jeszcze niedawno najpowszechniejszą formułą wynagrodzenia był stały ryczałt. Używany i nadużywany powszechnie. Wychodziło znacznie drożej, ale nie było na to dowodów, więc po co zmieniać. Działało na zasadzie rosyjskiej ruletki, ale działało.
Później wprowadzono przymus waloryzacji. Większość zamawiających – z największymi na czele – zajęła się tym, jak obejść art. 439 Pzp. Okazało się to nietrudne: wystarczyło określić limit waloryzacji na 5%, co przy 10% inflacji oznaczało, że zamawiający kradnie wykonawcy połowę należnego wzrostu kosztów. I jeszcze oczekuje wdzięczności: przecież rok wcześniej kradł 100%.
Później coś się zmieniło: niektórzy podnieśli limit do 10%. W przypadku 15% inflacji oznacza to, że zamawiający kradnie wykonawcy tylko 1/3 wzrostu kosztów. Jaki postęp. Później niektórzy zaczęli waloryzować umowy krótsze, niż 12 miesięcy. Choć nie ma takiego obowiązku. Brawo. (…)
Poza tym w artykule:
- Dostawy
- Łańcuchy dostaw
- Roboty budowlane
- Zwrot kosztów
CZYTAJ DALEJ
Pełen tekst artykułu jest dostępny w Systemie Informacji Prawnej Legalis |
.